Fuerteventura to najbliższa Lanzarote wyspa (nie licząc małych wysepek archipelagu Chinijo i wyspy Wilków).
Zdjęcia są z naszej wycieczki z Doną z ubiegłego roku, ale chyba niewiele się tam zmieniło :)
Popłynęłyśmy tam promem z Playa Blanca.
Ta plaża na prawde tak wygląda! A zawsze myślałam, że na folderach je malowali w photoshopie ;)
Tradycyjny domek na Fuerteventurze, oczywiście budowany z bazaltowych bloków.
Ktoś tu bardzo lubi małże :)
Góry jak biszkopciki :)
Guise i Ayose- ostatni aborygeńscy królowie Fuerteventury.
Betancuria, obecnie park wiejski.
Objaśnienia przy fabryce kosmetyków aloesowych były przetłumaczone też na polski! Pan Google Translator?? :)
Najpierw urządziłyśmy sobie piknik pod palmami...
...a potem trzeba było dokarmić okoliczne zwierzaki. Wiewiórki, kruki i świergotki czekały na okruchy, orzechy i podgryzały nam palce :)
Ok, czas wracać...
Przejeżdżamy jeszcze obok góry- cycka.
Podoba mi się, że wzdłuż drogi mają tam przyzwoite ścieżki rowerowe.
Mijamy ostatnie wydmy przy Corralejo.
I już na horyzoncie widać Lanzarote. Nasz dom! :)