Wielkie dzięki wszystkim za przyjaźń, odwiedziny u mnie na Lanzarote, wspólne wycieczki, gotowanie, malowanie, grillowanie, kąpiele w oceanie, opalanie, śpiewanie disco-polo, fotografowanie, wyprawy na wulkan, wspominanie i tworzenie nowych wspomnień.
Wyspa bez Was nie miałaby aż tyle uroku! :)
Big kiss!
Dzięki też za odwiedziny na moim blogu, komentarze, maile, wsparcie i poparcie :)
Jeszcze będę się tu pojawiać, ale póki co, z Polski...
Dziękujemy! :)
OdpowiedzUsuńWszystko co dobre szybko się kończy.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam
Byłem dopiero co na Lanzarote, widziałem - piękny zakątek świata.
OdpowiedzUsuńTwój blog pomógł mi przygotować się do podróży (szczególnie kawałek o komarze - wziąłem Raida i dzięki temu mogłem dospać do rana, gdy się o piątej objawił w pokoju hotelowym wraz z natarczywym bzyczeniem).
Życia nie starczy, by na tę wyspę wrócić, więc pewnie nie wrócę, ale kto może, niech leci, bo warto.