sobota, 23 kwietnia 2011

SPELEOLOGIA

Na Lanzarote jest jedna jaskinia przygotowana do zwiedzania, ale oprócz niej kilkanaście „dzikich” jaskiń, które można odkrywać, najlepiej pod okiem doświadczonego instruktora. Ja ponad tydzień temu miałam okazje, w ramach moich zajęć, wejść do jaskini „Cueva de los lagos”. Wejście do jaskini nie było zbyt zachęcające...



W środku ciekawie, ale zdjęcia zdjęcia nigdy nie oddadzą klimatu, wszystkie są rozmazane, ale niech to będzie dla Was ćwiczeniem wyobraźni...



No więc jaskinia wygląda mniej więcej tak :)



A po wyłączeniu latarek tak :)

Jak na „Jaskinię jezior” przystało, po przejściu kilku komór ujrzeliśmy pierwsze jeziorko:


Nad drugim musieliśmy przejść po ścianie:

A do trzeciego weszliśmy już popływać. Nie wiem za bardzo gdzie jest dół a gdzie góra na tym zdjęciu, ale schodziliśmy tutaj w dół po linie do wody, już w bikini :) 


W jaskini jest ciepło, ale woda zimna! Dopłynęliśmy do kolejnej komory, gdzie znowu zgasiliśmy wszystkie światła.
Zupełna ciemność gdzieś głęboko pod ziemią unosimy się na wodzie, cisza, słychać tylko zgrzyt moich zębów :) Unosząc się na wodzie, nie wiadomo gdzie jest grunt, tu i ówdzie wystają głazy z wody, wokół skaliste ściany. Trzeba uważać jak się płynie a i tak wychodzi się stamtąd z siniakami na całym ciele. No więc siniaki, w moim przypadku, strach, zimno jak cholera, gdzieś w wodzie głęboko pod ziemią, ciemno, brudno od wilgotnych skał, a człowiek i tak wychodzi stamtąd zadowolony :D

Jakkolwiek wychodząc z jaskini po około 6 godzinach, docenia się piękno swiatła słonecznego!

2 komentarze:

  1. Opis bardzo zachęcający, ale nie dałabym się na to namówić za nic w świecie!

    OdpowiedzUsuń
  2. No a ja zostałam do tego dobrowolnie zmuszona :)

    OdpowiedzUsuń